Bo cierpienie, proszę pana, to wielka rzecz. W cierpieniu jest pewna idea.
Od początku tygodnia spałam prawdopodobnie tyle, ile Ty w jedną noc.
Siedem dni roboczych w tempie prędkości światła wysysa ze mnie wszystkie siły.
Dzień dobry, jesteśmy dorośli, możemy polecieć w kosmos, ale nie mamy czasu spytać najbliższych jak się czują. Do widzenia, przepraszam, spieszę się, oddzwonię.
Ucieknijmy im Kochanie. Wystawmy nasze twarze do pierwszych promieni Słońca. Ucieknijmy im i zjedzmy lody waniliowe.
Czekam na niedzielny wieczór. Czekam już na moment, w którym położę głowę na Twojej piersi i zamknę oczy nie myśląc o tym całym bagażu spraw, które trzeba załatwić, rozpocząć, zakończyć.
Kup tanie wino i spędźmy noc pod gwiazdami. Pijani, wstawieni, młodzi.
Potem wytatuuję sobie motyla na żebrach i Twoje imię na nadgarstku, zasłonię nim blizny przeszłości. Przekuję uszy dziesięcioma kolczykami, przedłużę paznokcie, przefarbuję włosy na różowo.
Nie śpij / nie jedz / nie śpij / nie jedz / nie śpij / nie jedz / nie śpij / nie jedz.
Chciałabym być małą dziewczynką. Chciałabym pójść na plac zabaw. Chciałabym się kręcić na karuzeli. Chciałabym pobrudzić sobie buzię czekoladą.
Dieta chyba idzie dobrze.
Jem dwa razy dziennie.
Czasem dojdzie owoc, gdy ssie.
Zapięłam spodnie kupione 4 lata temu.
Zapięłam spodnie kupione 4 lata temu.
Kupiłam xennę extra.
Chodź, carmel, złap mnie za rękę i pobiegniemy na plac zabaw, rozbujamy huśtawkę aż pod same niebo, to prawie jak latanie. Ja też chciałabym być małą dziewczynką. Uciekam życiu, ale ono nie chce przestać mnie gonić.
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się ostatnia linijka... :(
Twój blog jest niesamowity. Przeczytałam cały. Pełen sprzecznych emocji. Ogromnego bólu. Już dawno żaden blog nie trafił do mnie aż tak. Pięknie piszesz. Chyba jestem trochę za młoda, by docenić to w pełni.
OdpowiedzUsuńMi również nie podoba się zakończenie. Trzymaj się, carmel.