Tonę w zalewających mnie falach depresyjnego smutku przepełnionego nienawiścią samej siebie. Do swojej duszy. Do swojego ciała.
Uzupełniona szafa ubraniami w rozmiarze es. Nie wierzę.
Wyjeżdżam. Lecę. Wylatuję. Uciekam. Kujące przekonanie, że będzie tu lepiej beze mnie.
Będę dużo chodzić.
Może zapomnę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz