wtorek, 20 października 2015

no title

Bliskim mów, gdyby pytali, ze chwilowo zmieniłam adres, że w niebie leczę duszę z silnego przedawkowania rzeczywistości.


Lubię coraz bardziej te zimne pogody. Szum wiatru za oknem. Spadające liście. Parującą gorącą herbatę z syropem malinowym popijaną pod ogromnym brązowym kocem.

Być może ochłodziło się troszkę zbyt bardzo. Być może napadało już zbyt dużo deszczu. A przecież nie zawsze można stać pod parasolem. Nie zawsze ów parasol się ma.
Nie pozwalam Ci się o mnie martwić. 

Emocje.
Wyciśnięte
Przeprasowane
Wyrżnięte
Do granic możliwości.

Siły
Tylko tyle, żeby powtarzać Ci
Jak bardzo Cię Kocham 

Bitwa.
Kolejna.
Pojedynek z samym sobą.
Jeden z wielu w walce 
W wojnie o własne Życie.

Jak to możliwe, że upadasz i upadasz i wszyscy, nawet pijany w środku dnia Pan hej czym się tak martwisz, to widzą tylko nie ty? 
Osiągnięcie dna to przecież nie wszystko. Zawsze można zapaść się pod ziemię. Lucida intervalles. Tylko jeden przebłysk. Stań obok siebie. 
Poproszę naklejkę "Dzielny Pacjent".
I łzy.
Bo one też się już skończyły.

1 komentarz: