Wzburzonym morzem wylanych łez
Ściśniętą od gniewu pięścią
Zagryzioną ze strachu wargą
Niemym krzykiem
Rozmytą mgłą wiary, że będzie jeszcze jak kiedyś
Zachodzącym za horyzontem Słońcem, dającym nadzieję
na niedługi i piękny wschód.
Wyssanym z sił bólem
Nigdy dostatecznie ogrzanym zimnem
Żyjącym w wiecznym amensalizmie
Przelotnym uśmiechem
Przez tych posłańców Jezus mówi do Ciebie "nie bój się"
Nie mogę pozbyć się wrażenia, że kogoś mi przypominasz. Ale nie, to nie możliwe...
OdpowiedzUsuńWiersz, jak zwykle, na ten swój smutny sposób- piękny. Nie pozwól, by anoreksja zabiła Ciebie i Twój talent. Trzymaj się, carmel. <3